piątek, 3 lipca 2015

Od Emilie "Moja historia"

Nic ciekawego i nowego... Historia, jak każda inna... Może tylko nieco... smutniejsza? Tak, chyba to dobre określenie. Ciężko mi do tego wrócić, ale zrobię to – Odkąd tylko sięgam pamięcią widzę... ciemne podziemia przepełnione ludźmi i zwierzętami. Nie miałam rodziny, prawdziwej, bo tę nie prawdziwą niestety miałam. Nigdy nie nazwałam ich „mama” czy „tata”, nigdy. Co innego ich syna, William'a. Traktował mnie, jak swoją młodszą siostrę, a ja Jego, niczym brata. Nie podobało się to rodzicom Will'a, a żeby jeszcze bardziej ich wkurzyć, mówiliśmy do siebie bracie i siostro. Wtedy spróbowali odizolować, rozdzielić, naszą dwójkę i po części Im się udało... Stosunek William'a do mnie zmienił się, a przynajmniej przy ludziach. Na osobności jeszcze traktował mnie, jak siostrę i przy okazji uczył walki wręcz i jak się nie dać ludziom. Kiedy wręcz walczyłam już bardzo dobrze, a nawet najlepiej wśród grupy rówieśniczej, sięgnęłam po nóż i ponownie rozpoczęłam naukę. Ostatni w kolejce był łuk, co ciekawe szkolenia trwały, co kolejne, to dłużej. W międzyczasie zdążyłam przywyknąć do bicia przez moich „rodziców”. Robili to tak, by nikt nie zauważył, a moje wszelkie obrażenia zwalali na treningi, bezczelność! Ehhhh... Tacy ludzie, nic nie poradzisz... W pewnym momencie znalazłam sobie nowe zajęcie – zaczęłam rysować, ale robiłam to tylko wieczorem albo w nocy, gdy nikt nie patrzył. Któregoś dnia mój brat się zorientował, co robię. Chwycił mnie za ramię i odciągnął na bok, podwinął mój rękaw pytając: „Co to ma być?”. Nie odpowiedziałam, za bardzo się bałam... Wtedy On przewrócił oczami i podwinął swoje rękawy pokazując swoje ręce i rzucił rozbawiony: „Ja też rysuję...” po czym wrócił do swoich zajęć. Byłam zszokowana, nigdy bym nie powiedziała, że Will się... że rysuje w ten sposób, co ja. To zdarzenie nieco poprawiło nasze relacje, ale nie na długo... Zaczęło się szkolenie mego brata, a zakończył jakikolwiek związek pomiędzy nami. Nie przejmowałam się tym i sama także rozpoczęłam szkolenie, tylko na zwiadowcę. Po pierwsze nie chciałam walczyć u boku William'a, a po drugie mieliśmy całkiem inne predyspozycje. Szkolenie zakończyliśmy prawie jednocześnie, a teraz wychodzimy ku zupełnie innemu i nieznanemu nam światu. Kto wie co tu nas spotka..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz