sobota, 25 lipca 2015

Od Corinne CD Saikhan'a

- Zejdziesz na dół i spróbujesz zabić ich jak najwięcej - mruknęłam licząc w myślach zombie. -Zajmiesz się jedną czwartą z nich, ewentualnie połową.
- A ty? - spytał marszcząc brwi.
- Będę oglądać ten wspaniały teatrzyk - powstrzymałam się od przewrócenia oczyma.
Nie poznawałam samej siebie. Jak na co dzień mogłam być najspokojniejszą i nieśmiałą dziewczynką, a podczas walki o przetewanie stawałam się zupełnie kimś innym? Kimś opryskliwym, złośliwym i chamskim. To może być dziwne, ale chciałabym być taka zawsze. Mam dość swego charakteru i tego, że wszyscy uważają mnie za nieporadną i spanikowaną.
Odwróciłam się na pięcie, chwyciłam za nóż. Przeszłam całą długość dachu w poszukiwaniu wejścia do środka budynku. Było zakryte za warstwą zardzewiałych blach, które prawie zlewały się z powierzchnią. Przekopałam je butem na bok z hałasem i szarpnięciem otworzyłam klapę. W śrosku paliło się światło. Nie było tam schodów. Rozejrzałam się szybko dookoła, właściwie nie wiem dlaczego. Bez ogródek zsunęłam się z krawędzi. Wylądowałam na zgiętych nogach. Ponownie się rozglądnęłam i nie widząc zagrożenia, wyprostowałam się. Ruszyłam w stronę dwuskrzydłowych, metalowych drzwi. Chwilę potem usłyszałam chrzęst szkła za mną. Obejrzałam się przez ramię nie zatrzymując się. W moje ślady poszedł... Zaraz, jak on miał na imię? Shekan? Shaien? Nie potrafiłam sobie przypomnieć jego tożsamości, ale tym teraz przejmowałam się najmniej.
Otworzyłam prawe skrzydło drzwi kopniakiem, nieświadomie przewracając tym jednego z zombie. Wydał z siebie dziwaczny dźwięk, coś w rodzaju jęku bólu. Nie zatrzymywałam się. Na około mnie człapały żywe trupy. Każdy, który próbował mnie zaatakować, dostawał w prezencie poderżnięte gardło, skręcony kark lub kolanem w brzuch. Postępowałam ryzykownie, bo powinnam za wszelką cenę nie tykać ich obleśnych ciał. A przynajmniej tak mi się wydawało. Nikt nigdy nie wyjaśnił mi, jak mogę się zarazić, a więc zagrożenie było ogromne. Pogodziłam się już ze śmiercią, to dlaczego miałabym przejmować się zombie? Jesteś najgłupszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek stąpał po tej planecie., powiedziałam sobie w myślach całą prawdę. Najlepiej potrafiłam obrażać samą siebie, robiłam to od tak. Może dlatego, że wiedziałam, że nikogo więcej nie zranię?
Wbijając nóż w głowę jednego z trupów, poszukałam wzrokiem mojego towarzysza. Nie widziałam go, więc szybkim szarpnięciem wyciągnęłam ostrze z czaszki istoty, która upadła twarzą do ziemi.

<Saikhan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz