czwartek, 16 lipca 2015

Od Saikhan'a "Pomoc"

Wstaje rano ubieram swój kombinezon. Dziś mam zamiar sprawdzić okolicę więc opancerzenia na pewno się przyda. Zabieram ze sobą łuk i nóż. Wychodzę na ulicę gdzie jest raczej bez drobnej bitki z trupami się nie obejdzie. Staram się chodzić cicho i jak najdalej od tych truposzy. Nie mam zamiaru ściągać na siebie uwagi więc zabijam nożem i staram się zachodzić zombiaka od tyłu.
Jednego przekułem w momencie kiedy jadł swoją nogę. Ale te stworzenia są głupie. Dalej idąc po zakamarkach gdzie i tak mogę natrafić na smakoszy, którzy się skuszą na mnie. Teraz jestem w miejscu, z którego mogę najwyżej wyjść na ulicę lub wejść do jakiegoś małego budynku. Oczywiście wybieram to drugie rozwiązanie. Powoli otwieram drzwi, w prawej ręce dalej mam nóż w wypadku gdyby za drzwiami czekał na mnie miły gospodarz. Na szczęście na parterze jest pusto
na ziemi leży jedna osoba ale jest już nieżywa. Skąd wiem? No cóż człowieczek jest zmasakrowany i leży z rozprutym brzuchem a dodatkowo nie ma głowy. Krew ciągnie się do piwnicy zamkniętej na kłódkę. Postanawiam poszukać czegoś czym otworzę kłódkę lub czegoś czym ją rozwalę.
Powoli wchodzę na górę. Otwieram drzwi pokoju ale tu pusto i nic tu nie ma prócz powywracanych mebli i ubrań. Sprawdziłem całe piętro ale nić tam nie było. Schodzę z powrotem na dół idę do następnych drzwi. Otwieram i tym razem coś znalazłem na ziemi były poprzewracane narzędzia wziąłem dwa śrubokręty oraz siekierę. Idę do kłódki i jednym silnym uderzeniem rozwaliłem kłódkę. Powoli otwieram drzwi, pomału schodzę w dół, na szczęście piwnica ma okna i wszystko widać. Słyszę jakieś warczenie albo chrapanie jakiegoś wielkiego zwierza.
Idę dalej po śladach krwi aż doszedłem do miejsca gdzie pod ścianą leżała dziwna bestia.

Chciałem jednym mocnym uderzeniem odciąć jej głowę ale mutant się obudził i szybko skoczył na mnie, siekiera wypadła mi z ręki. Podtrzymywałem szyję bestii aby ta mnie nie ugryzła. Lewą ręką biorę jeden z śrubokrętów i wbijam go bestii w bok, teraz biorę drugi w wbijam go mutantowi prosto w szyję, musiałem trafić w krtań bo potwór zaczął pluć krwią i ciężko sapać. Wykorzystałem okazję i mocnym kopniakiem powaliłem mutanta na ziemię, szybko pochwyciłem siekierę i uderzyłem w go w szyję. Szyję miał mocno rozciętą więc uderzyłem jeszcze raz potem drugi i jeszcze trzeci dopiero teraz odciąłem jej łeb. Biorę jego głowę za róg . Szybkim krokiem wychodzę z tego domu i wracam do głównej siedziby. Strażnicy mi otwierają i od razu idę do dowódcy z łbem.
Co to jest!? - Pyta zszokowany.
Mój były przyjaciel. - Odparłem arogancko.
Dobra zostaw go a ja wyznaczę kogoś kto zaniesie to do naukowców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz