piątek, 24 lipca 2015

Od Saikhan'a CD Victorii

Dziewczyna zaproponowała mi wspólny trening. W sumie ona rusza się naprawdę szybko a troche więcej dynamiki mi nie zaszkodzi a może życie uratować.
- Chętnie poćwiczę. Tylko gdzie?
- Chodź za mną. - Powiedziała obojętnie. - Jestem Victoria.
- Saikhan.
Rozmowa nie za bardzo się kleiła więc większość drogi przemierzyliśmy w ciszy co zresztą było bardziej bezpieczne.
- Dlaczego nie pozabijałeś tych mutantów? - Spytała.
- Było ich za dużo a większość szczał użyłem wcześniej. A wyprawa maczetą na taką hordę chyba nie była by dobrym pomysłem.
I znowu cisza. Victoria zaprowadziła mnie do jakiegoś lasu niedaleko. Potworów nigdzie nie widziałem.
- Dobra to jeszcze trochę dalej jak wiesz najlepiej się ćwiczy na żywych celach.
Nic nie mówiłem po prostu słuchałem. Szliśmy dalej weszliśmy do jakieś groty gdzie z daleka było czuć fetor rozkładających się trupów.
- Do tego zapachu raczej nie da się przywyknąć. - Powiedziałem zakrywając twarz przed zapachem, który by umarłych pobudził. Może znalazłem źródło od czego to się zaczęło?
- Nie nie da się. - Powiedziała Victoria również zakrywając twarz.
Znaleźliśmy się na skalnej półce skąd można było trafić każdego trupa, który wrócił do życia.
Victoria po prostu zaczęła szczelać do trupów.
-A ty masz zamiar coś zrobić? - Spytała z nutą ironii.
Wziąłem maczetę w rękę po czym zszedłem na dół. Victoria uważnie obserwowała mnie.
Maczetą kolejno raniłem zombiaki aby znowu były martwe.
-Nieźle ci idzie. Tylko jakby to były Wise to raczej byś nie przeżył jesteś za wolny. - Ostatnie słowo zaakcentowała tak aby na nie zwrócić całą uwagę – Przynajmniej wiemy nad czym powinieneś popracować.
-Ta. Pomożesz?

<Victoria?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz