środa, 1 lipca 2015

Od Jessicy c.d Raven

Odszedł. Dobra, nie mam czasu się z nim urzerać! Nagle usłyszałam gdzieś niedaleko odgłosy zoombie. Tsaa.. idealnie na samobójstwo. Szybko ruszyłam w tamtą stronę. Dwa... nie, cała zgraja zoombie! Ciekawie się zapowiada. Nagle zobaczyłam tego chłopaka. Kur*a! Jak się popełnia samobójstwo, to bez świadków. Nawet przez chwilę miałam ochotę wbić mu ten nóż w serce... Żyj i daj żyć innym - wnioskuję, że jak chcę umrzeć to mogę pociągnąć za sobą jak najwięcej osób. Zaśmiałam się... Ale nie, nie jestem w nastroju do zabijania. Tym bardziej ludzi. Patrzyłam jak mężczyzna wstaje i podejmuje walkę. Spojrzałam na powiększającą się kałużę krwi. Ten ciemny szkarłat, prawie czarny na trawie, kiedyś tak soczysto-zielonej...
Podniosłam głowę. Chłopak też wyglądał jak zoombiak. Dziwne, że nie wzięły go za swojego... Był bliski omdleniu. Niechętnie podniosłam się i zaczęłam walczyć z mutantami. Krew, wszędzie ta krew... Teraz miałam ją nawet w ustach. Zaraz... Czy to moja krew? Jest ludzka. Na pewno, tak...

Raven?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz