poniedziałek, 27 lipca 2015

Od Dylan'a CD Corinne

Obudził mnie śpiew. Chwilę mi zajęło by ogarnąć co się właściwie dzieje, gdy uświadomiłem sobie, że to musi Corinne śpiewać zacząłem wsłuchać się w jej piękny głos. W pewnym momencie musiałem się trochę ruszyć i skończyło się to tym, że dziewczyna zamilkła
-Obudziłam cię? Przepraszam jeśli to słyszałeś- uśmiechnąłem się lekko i odwróciłem w jej stronę
-Tak możesz mnie budzić zawsze- była odwrócona do mnie plecami. Wpadłem na genialny pomysł. Wsunąłem rękę pod jej łokciem tym samum ją obejmując i przybliżyłem się ta, że stykaliśmy się na całej długości ciała- Jeśli zaczniesz krzyczeć ten potwór od razu nas znajdzie- szepnąłem jej na ucho. Całkiem się spięła, chyba była w zbyt wielkim szoku by próbować mnie odepchnąć, zresztą nie imała szans. Mam nadzieję, że to jeszcze nie podchodzi pod molestowanie, ale jakoś trzeba ją przekonać do bliskości. Chyba wstrzymała oddech- Hej, ale oddychaj nie mam zamiaru leżeć z trupem, chyba nie śmierdzę tak bardzo- powąchałem swoją bluzkę i niechętnie się odsunąłem- Dobra też nie chciałbym tego czuć. Muszę się wykąpać- westchnąłem- Ale najpierw musimy się stąd wydostać, co nie?- brak odpowiedzi- Hej Corri, Corinne... odpowiesz mi?
-Tak- powiedziała cichym głosem. Westchnąłem może troszkę przesadziłem
-Dobra sądzę, że tamte coś sobie poszło nyny to wychodzimy- dziewczyna jedynie lekko skinęła głową. Podniosłem się i jak najdelikatniej otworzyłem zawór. Wyjrzałem na zewnątrz sprawdzając cały pokój. Na szczęście nikogo nie było. Wyszedłem, a za mną Corinne. Od teraz koniec żartów do puki się stąd nie wydostaniemy. Ścisnąłem nóż i ruszyłem pierwszy. Wyjrzałem na korytarz, również wydawał się czysty, więc poszedłem. Stawiałem kroki pewnie, ale jednocześnie tak by nie wydawać żadnego dźwięku. Szliśmy bardzo blisko ściany w pewnym momencie zauważyłem jakieś wejście, kiedyś pewnie były tu drzwi teraz była jedynie obszarpana rama i jeden zawias. Nie myśląc wiele tam właśnie wszedłem. Oczywiście jak to ja musiałem trafić najgorzej. Było to coś w rodzaju pokoju tortur. Było parę tasaków i innych rodzai narzędzi. Wszystkie oblepione zaschniętą krwią dodatkowo na środku był stół. Wokół porozrzucana jakieś kości i rozkładające się różne części ciała. Przeszedłem przez cały pokój, na ścianach wisiały jakieś kajdanki i tym podobne. Odór tutaj był powalający, ale jakoś dotarliśmy na koniec pomieszczenia tyle, że nie było tu kolejnego przejścia. Tylko ściana, musieliśmy się wracać.

Tak pozwiedzaliśmy sonie parę pomieszczeń, raz udało nam się nawet gdzieś przejść i teraz staliśmy na jakimś innym korytarzu ,przynajmniej mam nadzieję, że innym. Jak narazie udało nam się nie wpaść na mutanta, aż można by to uznać za cud. Nagle korytarz rozszedł się na dwie strony. Było zbyt ciemno by zobaczyć co jest w której. Czyli musieliśmy wybrać spojrzałem na Corinne i odezwałem się po raz pierwszy odkąd opuściliśmy schron
-Którędy? wybierz ty ja już nas poprowadziłem do zbyt wielu pokoi bez wyjścia. Może ty masz lepsze szczęście- powiedziałem cicho

<Corinne?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz