niedziela, 28 czerwca 2015

Od Raven'a CD Hilary

- Nie wracam do Siedziby - stwierdziłem - Nienawidzę tej zabitej dechami dziury.
- I dlatego planujesz popełnić samobójstwo?
- Tak może będzie lepiej - odwróciłem się od niej. W jednym ma rację. Zaraz się ściemni. Nie ma czasu na zbędne pogaduszki. Zmusiłem się, żeby odejść szybkim krokiem. Za sobą usłyszałem kroki dziewczyny.
- Tak na marginesie... Nie uważam, że nie potrzebuję snu. Po prostu od kilku dni nie znalazłem na tyle bezpiecznej kryjówki - dodałem na swoją obronę. Powiedziałbym to wcześniej, ale jak się okazało mój umysł pracował z opóźnieniem. Sporym opóźnieniem. W końcu mój wzrok padł na opuszczony budynek. Wszystkie ściany i dach, kilka okien i prawie nie zniszczone drzwi. Może w końcu dopisze mi szczęście?
- Co sądzisz o tym budynku? - spytałem
- Hmmm... To stary, opuszczony i na wpół rozwalony dom.
- Właśnie. Jest we względnie dobrym stanie. Sprawdzę tylko czy nie ma w nim innych mieszkańców i prawdopodobnie spędzę tam noc.
Ostrożnie przekroczyłem próg domu. Cisza. Nic się nie rusza, nic mnie nie atakuje. Posunąłem się dalej wzdłuż ściany i zajrzałem do czegoś, co kiedyś było kuchnią. Pusto. Zajrzałem jeszcze do innych pokoi, ale one także okazały się bezpieczne. Sprawdziłem piętro, ale tam też niczego nie znalazłem. Została piwnica. Położyłem już dłoń na klamce, gdy nagle po drugiej stronie usłyszałem kroki.
- Ktoś tam jest - szepnąłem do Hilary. Skoncentrowałem się na tym co będzie mnie czekać za chwilę. Musiałem zamrugać kilka razy, żeby odzyskać ostrość widzenia. A potem nacisnąłem klamkę. Wewnątrz panował pół mrok. Mimo to dostrzegłem w kącie jakąś skuloną istotę. Zacisnąłem palce na nożu. To coś, czymkolwiek to było odwróciło się w naszą stronę. Teraz wyraźnie widziałem olbrzymich rozmiarów szczura. Uderzył w ziemię ogonem. Bardziej przypominało to uderzenie bicza. Odetchnąłem głęboko, a potem skoczyłem na szczura. Żegnaj świecie, przeleciało mi przez myśl. Mutant odskoczył i zaatakował. Ciąłem nożem na oślep. Chyba trafiłem w oko, bo szczur wydał z siebie zduszony pisk i odsunął się. Z pustego oczodołu wypływała krew barwiąc mu pysk na czerwono. Oblizałem spierzchnięte wargi i znowu zaatakowałem. Tym razem trafiłem prosto w serce. Zanim przekręciłem ostrze ostatecznie zabijając mutanta wielki szczur zdążył zostawić mi na policzku długie zadrapanie. A potem wyszarpnąłem nóż. Krew poplamiła mi bluzę. Zakląłem.
- Czysto - powiedziałem odwracając się do Hilary - Zmęczony czy nie bić się potrafię... - ziewnąłem.

<Hilary?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz