środa, 24 czerwca 2015

Od Tobias'a D Noronell

Usiadłem ciężko na stołku, postawionym na przeciwko pustego krzesła. Nathaniel stał przy oknie i spoglądał gdzieś w dal.
- Miałem Cię za odpowiedzialnego, Tobiasie. - Westchnął i usiadł na przeciwko mnie. Twarz miał zmęczoną, ale schludną. Widać, że po akcji się odświeżył.
- Bo taki jestem. - Burknąłem.
- I grozisz pielęgniarce, która pomaga innym? - Uniósł brwi.
- Ona nie chciała pomóc Noronell. - Szepnąłem.
- A Noronell jest ponad? Jest lepsza niż inni umierający? - Pozostawiłem to pytanie bez odpowiedzi. Dla mnie tak. - Nic innego nie mam Ci do powiedzenia. Gdyby pielęgniarka zginęła, pociągnęło by to za sobą konsekwencje. Zginęłoby wielu chorych i umierających. - Wskazał na mnie palcem. - Nie pozostawię tego bez kary. Przez miesiąc nocne i dzienne warty, czyli w sumie 12 godzin dziennie pracy. - Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Nie wyrobię. - Pokręciłem głową.
- Wyrobisz. To Zachód. Przyzwyczajaj się. - zagwizdał, a ci sami goście, wyprowadzili mnie. - Zaczynasz od dzisiejszej nocy. - Krzyknął jeszcze. Ujrzałem za szybą Noronell. Była cała blada, widać że przed chwilą straciła przytomność. Ujrzała mnie, miała zmęczony wzrok. Chciałem wejść, jednak drogę zagrodził mi lekarz.
- Silne prawdopodobieństwo zarażenia. Zakaz wstępu.

<Noronell?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz