niedziela, 7 czerwca 2015

Od Dean'a "Historia"

Urodziłem się kilka sekund po mojej siostrze. Gdy tylko nauczyliśmy się chodzić byliśmy nie do złapania. Biegaliśmy po całym ośrodku bez większego celu. Każdego dnia ćwiczyliśmy władanie bronią palną, strzelanie z łuku oraz walkę wręcz. Kaya-bo tak miała na imię moja siostra była bardzo zwinna i mimo swojej delikatnej budowy dawała radę silniejszym od siebie. Mi najlepiej wychodziło strzelanie pistoletem. Za każdym razem gdy pociągałem za spust czułem przypływ siły, a całą swoją uwagę skupiałem na celu. Gdy siedziałem wraz ze swoim rówieśnikiem i pomagałem mu ostrzyć noże przyszła do nas starsza kobieta. Ubrana była w białą koszulę,czarną spódnice i tego samego koloru marynarkę. Sprawiała wrażenie osoby wysoko postawionej i inteligentnej. Obserwowała innych podczas ćwiczeń i zapisywała coś w elektronicznym notesie. Gdy skończyła stanęła przy nas i czekała aż wstaniemy. Pociągnąłem kolegę za ramię. Gdy się wyprostowałem mimo tego że jak na swój wiek byłem wysoki sięgałem jej jedynie do pasa. Uśmiechnęła się i donośnym głosem spytała:
-Jak macie na imię? 
-Ja jestem Minho -przedstawił się - Minho Lancastrer.
-Kim pani jest?-spytałem unosząc jedną brew. Nie ufałem jej. Wcześniej nie przychodzili tu inni oprócz tych, którzy nas szkolili.
-Potrzebuję was zapisać na liście. Jak się więc nazywacie?
-Rusell Cowe -odpowiedziałem a kobieta kilkukrotnie nacisnęła coś w swoim urządzeniu. Zmierzyła mnie wzrokiem i odeszła. Gdy tylko znikła z zasięgu naszego głosu Minho zaczął mówić.
-Dean, co ty zrobiłeś? Pewnie wybierają osoby, które pójdą w pierwszej turze.
Zaprałem jego dłoń, która leżała na moim ramieniu.
-Nie ufam im.
Następne lata wyglądały identycznie. Wstawaliśmy, przyjmowaliśmy swoją porcję żywności, szliśmy na ćwiczenia i wracaliśmy z powrotem do rodziców. Jednak gdy Kaya weszła w wiek określany jako "kobiecy" zaczął się prawdziwy koszmar. Oprócz tego że zaczęła się ode mnie oddalać, szlajała się z innymi chłopcami. Kilkukrotnie przyłapałem ją podczas gdy obściskuje się z innym. Na ćwiczeniach nie starała się tak jak kiedyś i mimo że próbowałem ja mobilizować do działania ona odpychała mnie na bok. I wtedy zrobiła coś co od zawsze było karane śmiercią. Wraz ze swoją ekipą wkradli się do magazynu i wykradli zapasy żywności. Złapali ich strażnicy i zabrali do prowizorycznego więzienia. Matka przez tydzień płakała, a ojciec próbował znaleźć jakiś sposób by uratować córkę. 12 dnia przyszedł główny komandor, który zgłosił śmierć Kay. Za każdym razem gdy ćwiczyłem walkę wręcz pamiętałem jak zwinnie ich atakowała. starałem się powtarzać jej ruchy. Tak samo było przy strzelaniu z broni palnej. Gdy naciskałem spust zamiast do celu trafiałem do niej. Przecież jej nie zabiłem. Schowałem pistolet do kieszeni i wyszedłem z sali. To niemożliwe. Nie mogła tego zrobić. Ktoś musiał ją wrobić. Na korytarzu spotkałem kobietę, która kilka lat temu pytała mnie po imię. Musiała wiedzieć co się stało. Bez wahania przyłożyłem jej do gardła pistolet.
-Rusell. O co chodzi?
-Co się stało z moją siostrą.
-Odłóż ten pistolet bo strzelę-usłyszałem głos zza pleców. To był Minho. Został młodszym strażnikiem. Zrobiłem o co poprosił i schowałem broń do kieszeni.
-Wszystko dobrze -powiedziała kobieta do Minho następnie kierując swoje słowa do mnie- Chodź za mną.
Zabrała mnie do pokoju gdzie ściany stanowiły monitory. Był to punkt dowodzenia. Ruchem dłoni dała znać strażnikowi. Monitoring. To tu widzą wszystko co robimy w każdej sekundzie naszego życia.
-To zapis z dnia kiedy zaaresztowano Kay Stilinski, Dean. 
Znała moje imię od początku. Na obrazie pojawiła się grupka osób. Było ich troje w tym moja siostra. Tu obraz się urywa i wraca dopiero gdy wychodzą z magazynu. Coś było tu nie tak lecz nie miałem możliwości tego sprawdzić. Musiałem im zaufać, musiałem sprawić by oni mi zaufali. 
W wieku 18 lat otrzymałem przydział wschodni. Zostałem wybrany na wysłannika lecz miałem wyjść dopiero za dwa lata. Do tego czasu zwiększono ilość moich treningów. Musiałem być gotowy by wyjść na zewnątrz. Nie obawiałem się tego. Miałem dość ludzi z podziemia. Nie można było im ufać. Już dawno zapomniałem o Kay. Wiedziałem że ją wrobiono lecz moje starania nie przyniosą efektów. Nie żyje a ja nie dam rady jej wskrzesić. Najgorszy był brak godnego pochówku. Ciało jej oraz innych przestępów wyrzucono dla istot z zewnątrz. Takie było prawo i trzeba było się dostosować. 
Mam już 20 lat i po raz pierwszy postawię stopę na miękkiej, wilgotnej ziemi. Nie wiem co czyha za rogiem i tylko czeka by mnie zjeść ale cieszę się że mogę opuścić to miejsce. Moja historia zaczyna się dopiero teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz