wtorek, 23 czerwca 2015

Od Corinne CD Dylan'a

Chwyciłam pewnej linę. Jaką miałam pewność, że mi pomoże? Żadną. Równie dobrze może poznać moje imię i sobie odejść zostawiając mnie i Risai z Holly. Chociaż... Pomoc była potrzebna. Nawet gdyby po fakcie postanowił uciec jak ostatni tchórz.
- Ja też mam jeden warunek, kochanie - wyszeptałam mu do ucha. Zerknął na mnie z ukosa. - Ty mi pomożesz, a je przedstawię ci wszystkich z osobna.
- Kpisz sobie - odparł prychając.
- Czyżby? Dotrzymuję każdej obietnicy, nawet tej najgłupszej.
- Moglibyście się pospieszyć?! - zawołała Risai z góry.
Oboje na nią spojrzeliśmy. Kręciła głową z uniesionymi brwiami. Prawie nie było jej widać.
- Ty też musisz wyjawić swą tożsamość, nie zapominaj o tym - szepnęłam do chłopaka.
Wyprostowałam się i szarpnęłam za sznur. Minimalnie podniosłam moją siostrę. W sumie, nie była ciężka. Gdyby tylko się nie szamotała, poradziłabym sobie sama.
- Dla niej i tak nie ma już ratunku - mruknął zrezygnowany.
- Może i nadzieja jest matką głupich, lecz zawsze umiera ostatnia. Nawet gdybym dostarczyła ją do bazy w ostatnim stadium przemiany, miałabym satysfakcję, że chociaż próbowałam. Tym bardziej, że ta mała, czarnoskóra dziewczynka i ta wariatka, która kiedyś była piękna, są mi najbliższe i tylko one mi zostały. Nikogo więcej nie chcę chronić, nikomu więcej nie ufam, nikogo więcej nie mam i nie będę mieć do końca swych cholernych dni.
Zaparłam się nogami o twarde grudy ziemi, by utrzymać moją siostrę. Rozejrzałam się by sprawdzić, czy nikt nas nie obserwuje. Byłam w pełni przygotowana na to, że z zarośli wyskoczy taka sama ohyda, jak ten facet.
- Idźmy na kompromis - burknęłam. - Będziemy wspólnie wciągać dziewczynę i w tym samym czasie wyjawimy swoje imiona, słodkim, cukierkowym tonem, jakby właśnie teraz nie chodziło o życie tej istoty.

< Dylan? Sorr, brak pomysłu :v >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz