- Kilka dni - westchnęłam. - Już zaczęłam robić sobie kłopoty. - Postukałam się w bok głowy. Dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie. - Małe spotkanie z mutantem. Wielki doberman. Uderzyłam w drzewo.
- Ouu... Musiało boleć - mimowolnie skrzywiła się lekko.
- Trochę. Teraz wiem, że to było głupie - zapatrzyłam się w psa, biegnącego wesoło przed nami. - Nie boisz się, że one...
- Nie - Lizzy pokręciła głową. - Bright potrafi o siebie zadbać. Prawda? - W odpowiedzi owczarek zaszczekał wesoło. Pokiwałam tylko głową. Dalej szłyśmy w ciszy. - Co dokładnie robi zwiadowca?
- Chodzę. Patroluję - wzruszyłam ramionami. - Obserwuję. Potem wracam, piszę raport do Leny. Ewentualnie coś tłumaczę a potem spadam. Często chodzę do lasu, o ile nie mam za dużo na głowie. - Znowu umilkłam. Przed nami wyrosła trójka zombie. - Nawet spokojnie do domu nie można dojść - na jednego z nich rzuciła się Bright. Pozostałe zabiłam razem z Lizzy. - Musimy przyśpieszyć. Siedziba jest dość daleko a jeszcze musimy obejść jezioro. Nie chcę zostawać tutaj na noc - poczułam jak przeszedł mnie dreszcz. Ruszyłam powolnym truchtem przed siebie.
<Lizzy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz