sobota, 13 czerwca 2015

Od Isabel CD Nathaniel'a

- Coś często przepraszasz, a znasz mnie niecałe dwa dni – burknęłam – Tak powinieneś zareagować – zrobiłam kwaśną minę i szłam w milczeniu. Obrzydliwy typ, nie mogę o nim zapomnieć. Gdy dotarliśmy do bazy chłopak trochę mnie oprowadził. Nie mogłam uwierzyć, że oni jedzą te tabletki i wystarcza im jedna na cały dzień. Pokój był prosty ale dla mnie jedynie co się liczyło to cieplutkie łóżko. Ten dzień był dla mnie bardziej męczący niż gdybym uciekała przed mutantami. Wszystko nowe... ludzie, rzeczy, pomieszczenia, całkiem nowe życie. Dostałam wykres moich wart. Dziś mam spokój.
Patroluję teren za obozem w lesie. Jestem tu trzy dni i zdążyłam się trochę przyzwyczaić. Ani razu nie widziałam Nathaniel'a. Nasze drogi się jakoś omijają. Chodzę po lesie z moim wiernym psem i czuję jakbym miała dziwne deja vu. Nie pamiętam noc takiego aż natrafiłam na norę jakiegoś mutanta z małymi. Nie umiem określić gatunku ale wiem, że jeżeli przeżyją będziemy mieli kłopoty. Skaczę na grzbiet bestii i sprawie podcinam mu gardło. Z małymi kiełkami robi podobnie i wkładam je do dużej nory by potem je zakopać. Moje poczynania przerywa Aster który wkłada łeb no nory. Węszy i przez chwilę się nie rusza, a potem zaczyna coś wyciągać. Ma w pysku jakieś szczenię. Małego wilczka! Pierwszy raz widziałam tom istotę ale pamiętam opowiadanie o nich i że są podobne do psów ale większe. Praktycznie wszystko dzieje się tak samo jak kiedyś oprócz małych szczegółów. Malec piszczy przestraszony.
Wracam do swojego pokoju. Moja warta minęła kilka godzin temu, a ja sama wracam w środku nocy. Musiałam iść na polowanie. Nie wyżywię mojego psa przecież tabletką. Mam jeszcze do tego teraz malutką wilczycę która również musi jeść by urosnąć i żyć. Postanowiłam nie mówić o niej Nathaniel'owi. Mógłby ją uznać za zagrożenia albo za kłopot. Aster niesie śpiącą Arię ( bo tak ją nazwałam) w pysku jak dumny tatuś. W bazie nie widzę nikogo, pewnie wszyscy śpią co jest dla mnie lepsze. Marzę tylko by rzucić się na łóżko i odpłynąć prysły jak bańka mydlana. Gdy otworzyłam drzwi od razu zobaczyłam chłopaka. Czyli ukrycie małej nie wchodzi w grę ponieważ Aster wszedł jakby nigdy nic do pokoju. Wskoczył na łóżko i zaczął ją myć, a ta chować się w jego grube futro. Specjalnie położył się koło chłopaka. Zamknęłam drzwi i dopiero byłam w stanie wydusić cokolwiek z siebie.
- Nie pomyliłeś przypadkiem pokoi ?

<Nathanie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz