- Chyba ja nie jestem dobrym celem! - powiedziałem podnosząc ręcę w geście obronnym. Ona obniżyła swój łuk.
- Co ty tu robisz? - spytała i podeszła do mnie bliżej.
- Zostałem wypuszczony z jakiejś dziury - powiedziałem, a zza zakrętu przybiegł Daimon i podszedł bliżej. Dziewczyna już chciała w niego strzelić, ale przerwałem jej atak.
- To mój pies. jestem JungKook, a to Daimon - powiedziałem głaszcząc psa, po jego masywnej szyi. Dziewczyna spojrzała na mnie nieco podejrzliwie.
- Jakim cudem, twój pies się nie zmutował? - spytała, chyba z czystej ciekawości.
- No, bo podczas wybuchu siedzieliśmy razem w piwnicy pewnej kamienicy. To dzięki niemu nie zamieniłem się w zombie - powiedziałem.
<Victoria?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz