Wróciłam wzrokiem do dziewczyny uciekając od myśli. Miała ładne brązowe lekko kręcone włosy. Jak na pierwsze oko nawet wysoka. Dziewczyna się odwróciła, strzelając ostatnią strzałą w jednego z nich. Od razu on upadł na ziemie, by ponownie wstać. Wycelowała we mnie łukiem. Mogła mnie wziąć za mutanta. Bardzo podobna jestem, a tylko dlatego, że jestem strasznie brudna i gdzieniegdzie mam porwane ubrania. Ale to nie moja wina. W tych czasach chodzi bardziej o walkę, niż o higienę jak kiedyś.
- Kim jesteś i skąd?
Zapytała dziewczyna.
- A. Taka jedna z zachodu.
Wzruszyłam ramionami i wyjęłam nożyk. Miałam ich kilka, bo po walce z mutantami można zdobyć większość ekwipunku. Rzuciłam nim w stronę dziewczyny, która od razu zrobiła unik, dzięki czemu walnęłam trupa, który był blisko niej.
- Radzę ci nie gadać, tylko z nimi walczyć, ewentualnie uciekać.
Powiedziałam i weszłam na drzewo. Na szczęście nie było na nim jakiś zmutowanym ptaków czy małp.
<Victoria?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz