poniedziałek, 8 czerwca 2015

Od Noronell CD Victori

Dzisiaj mieli jakąś nową przysłać na wschód, więc postanowiłam zobaczyć kto to i ruszyłam na granicę. To co że jestem z zachodu, a ona ze wschodu? Nie to samo? No… może i to są dwie różne nazwy, kierunki, frakcje, jednak ten sam świat. Jestem ciekawa jak długo tu wytrzyma. Niektórzy od razu się poddają, bo nie chcą tu przebywać. Niektórzy wymiękają po kilku dniach, bo na początku myślą, ze to takie super, łatwe, jesteś bohaterem bo zabijasz zombie i inne przerośnięte stworzenia, a jeszcze inni żyją z tym do końca. Są nawet tacy, co nie chcą żyć i dają się im zabić, zażreć i albo są zarażeni już do najwyższego stopnia, albo umierają, chociaż i tak bardziej możliwa jest ta pierwsza opcja.
Wróciłam wzrokiem do dziewczyny uciekając od myśli. Miała ładne brązowe lekko kręcone włosy. Jak na pierwsze oko nawet wysoka. Dziewczyna się odwróciła, strzelając ostatnią strzałą w jednego z nich. Od razu on upadł na ziemie, by ponownie wstać. Wycelowała we mnie łukiem. Mogła mnie wziąć za mutanta. Bardzo podobna jestem, a tylko dlatego, że jestem strasznie brudna i gdzieniegdzie mam porwane ubrania. Ale to nie moja wina. W tych czasach chodzi bardziej o walkę, niż o higienę jak kiedyś.
- Kim jesteś i skąd?
Zapytała dziewczyna.
- A. Taka jedna z zachodu.
Wzruszyłam ramionami i wyjęłam nożyk. Miałam ich kilka, bo po walce z mutantami można zdobyć większość ekwipunku. Rzuciłam nim w stronę dziewczyny, która od razu zrobiła unik, dzięki czemu walnęłam trupa, który był blisko niej.
- Radzę ci nie gadać, tylko z nimi walczyć, ewentualnie uciekać.
Powiedziałam i weszłam na drzewo. Na szczęście nie było na nim jakiś zmutowanym ptaków czy małp.

<Victoria?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz