wtorek, 9 czerwca 2015

Od Ariel CD Alexandr'a

Alexander. Nie znam takiego w żadnej frakcji. Szybkim ruchem przyciągnęłam go do siebie i przyłożyłam nóż do gardła. Chłopak najwyraźniej się tego nie spodziewał, bo opór jaki stawiał był niewielki.
- Poje***o cię?! - krzyknął chłopak zduszonym głosem. Na jego szyi pojawiły się kropelki krwi.
Odetchnęłam i puściłam go.
- Zawsze mogłeś być Wise. - wyjaśniłam oschle.
- Skąd wiesz, że nie jestem? - zapytał.
Spojrzałam na niego jak na obrzydliwego robala, który przykleił mi się do podeszwy buta.
- Krew. - warknęłam ochryple. - Zombie nie mają krwi.
Widziałam jak ohydne, martwe ciała wyłaniają się z budynku. Kroczyli jak połamańcy. I wyraźnie nas wyczuwali.
- Trzeba będzie ich zlikwidować. Nie mamy wyboru... Weź tamtych dwóch, ja się zajmę resztą. - poleciłam.
Zostawiłam chłopaka samego i zaczaiłam się na jednego zombie. Chwyciłam go za resztkę włosów na głowie,wbiłam nóż między oczy rozcięłam mu twarz aż do szyi. Nic nie pomogło. Dalej chciał ze mną walczyć. Uniosłam nóż jeszcze raz, wbiłam prosto w jego serce i przekręciłam. Padł. O to chodziło. Dwóch pozostałych załatwiłam w podobnym stylu.
Odwróciłam się do Alexandra, który nadal walczył z jednym z nich. Był już trochę zdyszany. Miałam iść mu pomóc, jednak ten pochwycił z ziemi cegłę i z całej siły uderzył mutanta w głowę. Czaszka rozwaliła się. Jego mózg zaczął wypływać z dziury w głowie. Potwór padł, kiedy wielka, glutowata masa wypłynęła z jego głowy, oczy zapadły się w oczodoły.
- Całkiem nieźle jak na nowicjusza. - zaśmiałam się - Tylko coś kiepsko z twoją kondycją. Masz straszną zadyszkę.

Alexander?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz