niedziela, 21 czerwca 2015

Od Helios

Dzień był piękny. Trudno było mi to przyznać nawet przed samą sobą, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie usiąść i się nim nie pozachwycać. Opuszczone budynki, większość w stanie nie nadającym się do użytku. Zdołałam trzepnąć się w łeb za wrodzoną głupotę, złapałam plecak, podniosłam drewnianą skrzynię, pełną potrzebnych mi rzeczy do badań i zwiałam, gdzie pieprz rośnie. Teoretycznie nie byłam głupia, w praktyce miewałam przeklęte momenty zawieszeń. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że w tutejszej okolicy może kosztować mnie to życie. Byłam szybka, prawie najszybsza z grupy, ale wolałam nie natknąć się na jakieś zmutowane stworzenia czy choćby zombi. Co prawda, podobno wychodzą głównie nocą, ale to nie znaczy, że w dzień nie można ich spotkać. Pomknęłam w stronę głównej siedziby, już po chwili byłam w środku. Rozejrzałam się po okolicy. Wyglądało na to, że trafiłam na jakąś starą szkołę albo biuro. Po trzydziestu latach różnice pomiędzy budynkami stopniowo się zacierały, ale niektóre nadal można było poznać. Odłożyłam pudło na podłogę, następnie ruszyłam na środek głównego holu.
- Jest tu ktoś? - krzyknęłam głośno, robiąc obrót wokół własnej osi, jednocześnie chwytając schowany w kieszeni kurtki.
- Odrzuć broń, powoli się odwróć, z rękami u góry albo cię zastrzelę. - Czyjejś warknięcie wyrwało mnie z zamyślenia. Po głosie poznałam, że mam prawdopodobnie do czynienia z osobą płci męskiej.
- Jestem z Podziemia, mam tu robić za stratega i prowadzić badania - powiedziałam spokojnym głosem, ale mimo wszystko wyjęłam broń, trzymając ją blisko siebie. Ostrożności nigdy za wiele, a wykonywanie rozkazów nie leżało w mojej naturze.

<Jakiś pan?^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz