- Zaczynasz mnie przerażać. Nawet nie znasz mojego imienia a proponujesz mi takie coś. - śmieję się podając mu jedne szaszłyków. Sama wzięłam kawałek i zaczęłam jeść rybę. Po kawałku rzucałam psu który jadł ze smakiem.
- To kwesta czasu – wzrusza ramionami i bierze kęs
- A ty kim tam jesteś?
- Przywódcą – odpowiada bez zastanowienia, a ja przełykam ciężko
- Czyli miałabym cię słuchać. Byłbyś jakby moim Panem i Władcą ? - zakpiłam
- Musiałabyś wykonywać moje rozkazy – prostuje.
- Może nareszcie by nie była samo... - myślę na głos – Ale biorę ze sobą Astera. A teraz radzę ci zbierać manatki. Nie mam zamiaru teraz nigdzie iść i napotkać chordy zombi. Jak chcesz mogę cie dziś przenocować. No chyba, że jesteś mega szybki i głupi to proszę biegnij. - zaczęła pakować resztę no torby z materiału. Nie mam zamiaru dawać zombi żarcia – Mam nadzieję, że ci smakowało
<Nathaniel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz