poniedziałek, 8 czerwca 2015

Od Nathaniel'a CD Ariel

Spojrzałem na nią kątem oka, wyglądała na zadowoloną. Ciekawe czy równie zadowolona będzie gdy stanie sam na sam z Wise. Potem wróciłem wzrokiem na mutanty. Trzy Durable szły w naszym kierunku. Sięgnąłem również po nóż.
-Tylko się nie pokalecz- mruknąłem. Mutanty zdążyły nas zauważyć i ruszyły w naszą stronę. Szybko przejrzałem wszystkie możliwości i zaatakowałem środkowego. Wystarczył jeden przemyślany atak. Ariel zdążyła powalić jednego i zabić go, w tym czasie drugi zaczaił się na jej plecy, rzuciłem w niego nożem tak, że zatoczył się do tyły. Dobiegłem do niego i wyrwałem nóż potem skończyłem z jego żywotem- Uważaj na plecy- lekko spochmurniała, widocznie nie lubi krytyki
-Tak jest Kapitanie- ciekawe jak jeszcze mnie nazwie
-Czego ode mnie chciałaś?
-Może byś coś zrobił w siedzibie?- zasugerowała jakże znów słodkim głosikiem
-Czyżbyś sobie nie poradziła? Przecież to tylko parę osób- uśmiechnąłem się swoim zwykłym tajemniczym uśmiechem
-To nie należy do moich obowiązków
-Owszem nie należy. Tak samo nie należy do nich łażenie za mną, jeśli wychodzę to mam jakiś cel. Jak tak bardzo mnie potrzebowałaś trzeba było poprosić wysłannika. Lepiej się na tym znają, ale jak już jesteś i jestem tam niezbędny możemy wracać- widać było, że ledwie powstrzymuję się od jakiegoś nieprzyjemnego komentarza, ale pewnie i tak nie wytrzyjcie. Usłyszałem jakieś kroki, tym razem raczej nie człekokształtne. O tej porze to pewnie Gianty, nie ma w nich nic strasznego, ale potrafią narobić hałasu, a to już może się skończyć gorzej

<Ariel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz