poniedziałek, 8 czerwca 2015

Od Noronell cd Tobias’a

Jak miło. Natknęłam się na chłopaka z zachodu. To dobrze. Pomoże mi nieść skrzynki. Co ja wogle mówię?! Mi ma ktoś pomagać? Wątpie. Ja nie oferuje pomocy i sama jej nie żądam. Znaczy pomagam, gdy to jest konieczne, jednak jeśli mam pomóc bo ktoś mnie prosił… rzadko to robię. Bardziej pilnuje, aby nic mu się nie stało. Może i nie przepadam za ludźmi, jednak w tym świecie musimy sobie pomagać, bo inaczej nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Gdyby wtedy ci chole*ni naukowcy mnie posłuchali, a nie zamarzali… Wogle co ja mówię? A nie ważne. Takie życie. Chłopak ruszył za mną, chwilę poniósł skrzynki, aż sobie uświadomiłam, że mi pomaga
~~Radź sobie sam.
Pomyślałam i chwyciłam od niego skrzynki.
- Dam radę.
Kiwnęłam głową zabierając od niego skrzynki. Chłopak się zmieszał.
-Jak chcesz.
Odezwał się po chwili.
-Też z zachodu?
Zapytał. Jak widać, chciał zacząć jakiś temat. Ale ze mną? Aż szkoda, ze mnie nie zna. Nie jestem chętna do jakichkolwiek rozmów, jednak chłopak jest miły w stosunku do mnie, więc ja też będę miła w stosunku do niego. Kiwnęłam jedynie twierdząco głową. 
-A tak wogle jestem Tobias.
Powiedział chłopak. Skierowałam na niego wzrok. Był całkiem przystojny. Umięśniony, dobrze zbudowany, wysoki. Ponownie skierowałam wzrok przed siebie. Powoli wkraczaliśmy w teren najbardziej zaludniony przez zombie, ale mało mnie to obchodziło. Umie się bronić? Umiem. Po za tym nie chce mi się iść na około, żeby dojść do jaskini. Tak, mieszkam w jaskini, jednak jest to jaskini położona we wnętrzu góry. Żeby tam się dostać, trzeba latać, ale dla mnie wystarczy lina. Świetne miejsce, ponieważ zombie i inne zmutowane stworzenia nie mają tam wstępu, tym bardziej że gdy się wyjrzy, widać tylko wodę, a woda w tych okolicach jest tak brudna i zainfekowana, ze „odstrasza” wszystkich niepotrzebnych i nieproszonych gości.
- Nora. Noronell Moon.
Podałam pełne imię i nazwisko, żeby nie było zbędnych pytań.


<Tobias?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz