wtorek, 16 czerwca 2015

Od Nathaniel'a CD Isabel

Spojrzałem daleko przed siebie. Kaszmary. Czy w tych czasach jest jeszcze możliwość pozbycia się ich? Raczej nie. Nieodłączna cześć życia. Jakby nie wystarczyło to co przeżywamy na codzień. To jeszcze przeszłość....
-Sądzisz, że ma to jakiś związek z tym, że dołączyłaś do frakcji?- spytałem. Mniej więcej to wynikało z początku jej wypowiedzi
-Nie wiem- mruknęła. Zapadła głucha cisza. Pogrążyłem się w myślach
-Długo masz zamiar tam siedzieć?- spytałem po jakimś czasie. Nie odpowiedziała- hej Isabel. Żyjesz tam jeszcze?- nadal nic. Zmarszczyłem lekko brwi i wspiąłem się na drzewo. Isabel  zasnęła. To chyba była ostatnia rzecz jakiej by się spodziewałem. Nie chciałem jej budzić, ale zostawienie jej na dworze też nie wchodziło w gre. Usiadłem na gałęzi, usiosłem ją i podtrzymałem jedną ręką drugą przytrzymywałem się przy schodzeniu z drzewa. Nie obudziła się. Zabrałem ją do siedziby. Najpierw poszedłem do jej pokoju, ale gdy zobaczyłem rozwalone na łóżku zwierzaki śpiące słodko uznałem iż chyba lepiej by narazie ich nie zabijała nocnymi atakami. Zamknąlem za sobą drzwi i poszedłem do siebie. Położyłem ją na łóżku i szczelnie okryłem. Potem usiadłem przy biurku. Księżyc padał prosto na nie plus byłem przyzwyczajony do czytania w takim świetle, więc skupił em się na raportach. Ostatnio mutanty niebezpiecznie zbliżyły się do naszej siedziby.

<Isabel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz