poniedziałek, 8 czerwca 2015

Od Tobiasa CD Ariel

- Och, jakie słodziaki. - Skomentowałem zbliżającą się ku nam grupę zombie z maczetami. Maczety?! Skąd oni mają maczety?
- Faktycznie. Nic piękniejszego w życiu nie widziałam. - prychnęła. Chwyciłem mocniej nóż i rzuciłem się na pierwszego. Wbiłem mu broń w rękę, wyrywając maczetę, którą po chwili rozciąłem gardło następnego potwora. Odskoczyłem na kilka kroków i spojrzałem na Ariel, która stała naprzeciwko zombie, bacznie mu się przyglądając.
- Na co czekasz? - rzuciłem z uśmiechem - No, popisz się, Syrenko. - Westchnęła cicho i odpowiedziała niedbale.
- P*****l się.
- Sam siebie? Nie dam rady. - Ariel kaszlnęła, by stłumić śmiech i uchyliła się przed ciosem mutanta. Skoczyłem na niego i walnąłem w pierś, przy okazji łamiąc mu żebra. Przeciwnik zachwiał się i znów zaatakował.
- Mocne cholerstwa. - syknąłem i otarłem pot z czoła. Zamachnąłem się maczetą i odciąłem mu głowę. Zostało tylko dwóch. Z jednym walczyła dziewczyna, drugi podchodził do niej z tyłu. Sięgnąłem szybko po łuk i strzeliłem mu prosto w skroń. Gdy już każdy potwór leżał martwy, wytarłem zakrwawiony nóż o trawę i chwyciłem skrzynki.
- Przypuszczam, że to nie były najgorsze ze stworów?
- Nie zaprzeczę. - Odpowiedziała i ruszyliśmy w dalszą drogę. - Robi się ciemno. Lepiej się pospieszmy.
- Ariel w bajce miała księcia. A ty przypadkiem nie potrzebujesz towarzysza? - Uśmiechnąłem się zawadiacko, a ona spojrzała na mnie badawczo sprawdzając czy żartuję. Po chwili wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się słodko.
- Właśnie poniekąd przyznałeś się do oglądania dziecięcych bajek. - Wywróciłem oczami.
- Ach, czyli już znasz moją tajemnicę, Syrenko. - Tym razem oboje się zaśmialiśmy.

<Ariel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz