wtorek, 9 czerwca 2015

Od Tobias'a CD Lilith

- Spytałbym Cię o to samo. - Powiedziałem niskim głosem. - Na pewno nie jestem mutantem. - Dziewczyna nadal stała w pozycji bojowej, z wyciągniętym ku mnie nożem. Nieufna.
- Spokojnie, jestem z Zachodu. - Uniosłem ręce w geście poddania. Normalnie wyrwałbym jej ten nóż, ale przecież nie wypada. Nieznajoma rozluźniła się trochę, lecz widać było, że ciągle jest czujna.
- Co tutaj robisz? - Spytała równie szorstkim głosem.
- Ach, przechadzam się, piękne widoki. Ptaszki-mutanty śpiewają, ogromne pszczółki bzyczą, przepięknie pachnie stęchlizną. - Dziewczyna prychnęła. - Przypuszczam, że gdzieś niedaleko jest gniazdo orłów-mutantów. Są bardzo niebezpieczne. Trzeba zniszczyć zakażone jaja. - Wyjaśniłem.
- Pomogę Ci. - wzruszyła ramionami. Pomyślałem chwilkę co odpowiedzieć.
- Nie, to zbyt niebezpieczne.
- Pomogę Ci. To stwierdzenie, nie pytanie. I tak nie mam ochoty wracać do siedziby. - Spojrzała na znajdujący się dość daleko budynek.
- Rozumiem, że nie mam nic do powiedzenia? - Wyciągnąłem do niej rękę. - Jestem Tobias.
- Lilith. - Odpowiedziała i ruszyła w stronę lasu, a ja przez chwilę stałem z wyciągniętą ręką.

<Lilith?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz