niedziela, 7 czerwca 2015

Od Tobias'a

Zmierzając ku powierzchni, przypominałem swoje całe życie, które właśnie porzucam. Prawdopodobnie już nigdy tam nie wrócę. Co porzucam? Dom, "kochającego" ojca, szkołę, przyjaciół, całe moje życie. Ojca... Chwile spędzone pod stołem, gdy kryłem się przed kolejnym uderzeniem. W wywiadzie, uchodził za porządnego człowieka. Nikogo nie obchodziło to, że chodzę do szkoły z siniakami, przecież ćwiczyłem boks. Szkoda, że obrażenia wcale nie były spowodowane przez przeciwnika, tylko przez niego... Czy szkoda mi tego co porzucam? Nie. Rozpoczynam nowe życie. Na pewno nie będzie gorsze, niż poprzednie. Będzie lepiej. Musi być lepiej. Potrząsnąłem głową i zmarszczyłem brwi, chcąc wytrącić z pamięci wszystkie wspomnienia. Szkoda, że tak nie można. Kolejne pytanie. Czym się wyróżniłem wśród rówieśników? Siłą, zręcznością i charyzmą w jednym. Niespotykane połączenie. Opiekuni mówili, że wykazuję inny sposób działania niż inni. To co dla innych było nie lada zadaniem, dla mnie było błahostką. Inny sposób myślenia. Umiejętność wybrnięcia z trudnej sytuacji. Co spotkam na powierzchni? Oto jest pytanie. Lada chwila mam się tego dowiedzieć. Otarłem z czoła pot i westchnąłem. Robiło się coraz cieplej. Założyłem na siebie łuk i chwyciłem nóż. Już niedługo. Zasłoniłem oczy, gdy na mojej twarzy zagościły pierwsze promienie słońca. Odetchnąłem, gdy przyzwyczaiłem się do światła. Zaśmiałem się głośno widząc błękitne niebo. W końcu wyrwałem się z podziemi. Przeczesałem włosy napawając się wolnością.
- W porządku? - Z zamyślenia wyrwał mnie głos jakiejś dziewczyny. Odwróciłem się pospiesznie dzierżąc w ręce nóż. Rozluźniłem się widząc, że to faktycznie tylko człowiek.
- Tak. - Odpowiedziałem szybko i lepiej jej się przyjrzałem. Miała cienki podkoszulek i dżinsy. Nieźle jak na początek nowego życia.
- Wschód? Zachód? - Chwyciła jedną ze stojących obok skrzynek.
- Zachód. Pomogę Ci. - Podniosłem naraz cztery skrzynki i ruszyłem za nieznajomą.

<Jakaś dziewczyna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz