poniedziałek, 8 czerwca 2015

Od Victori

Trenowanie jak zwykle czy kiedyś to się skończy? Znaleźli sobie rozrywki niech sami tak z*****ą. Wstałam szybko poszłam do łazienki, uczesałam się, umyłam zęby itp. Spojrzałam w lustro moje włosy jak zwykle były roztrzepane no cóż trzeba będzie wytrzymać. Na sali podeszłam od razu do łuków. Woziłam łuk i kilkadziesiąt strzał. Strzelałam, zawszę te cholerne serce lub głowa. Strzeliłam prosto w udo a po temu od razu w palec.
-Victoria!-zawołał ktoś spojrzałam czekała tam na mnie jakaś kobieta.
-Co wy chcecie?- zapytałam prędzej siebie niż kobiety.
-Wychodzisz, nie obchodzi mnie że chcesz iść do zachodniej idziesz do wschodniej-powiedziała spojrzałam na nią podniosłam jedną brew.
-Ja się cieszę, że w końcu stąd wychodzę. -powiedziałam.-kiedy wychodzę? -Zapytałam się jej.
-Teraz.-powiedziała i ruszyła do wyjścia.
-Mam rozumieć że mam iść za tobą?-zapytałam się.
-Tak choć.- powiedziała tylko. Ruszyłam za nią dotarłyśmy do bramy. Wypuściła mnie szybko. Słońce.....ogrzewało moje ciało. Kobieta wyrzuciła łuk, nóż i jakiś portfel? Uśmiechnęła się i zamknęła bramę. Fajnie.... po prostu bosko. Ktoś ma po mnie przyjść czy co? Nagle zza drzew wyszła jakaś grupka ludzi a raczej tych no zombie....Wzięłam łuk i strzały. Przebiłam wszystkim głowy lub serca, padli a po temu znowu wstali. Wzięłam nóż i ruszyłam na stworzenia gdy nagle usłyszałam że ktoś jest za mną. Odwróciłam się........

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz